Przejdź do głównej zawartości

To już nie o ewoluowaniu, to chyba stagnacja emocjonalna.

Życie to nie bajka. Zgadza się. Piszę to z perspektywy człowieka który i pamięta jak to być dzieckiem i z dziećmi jest na bieżąco. To znaczy, że wychowując dzieci można sobie przypomnieć jak było beztrosko, choć wtedy może się nie wydawało. I jak było prosto, a dopiero teraz się okazało, że wtedy było. 
Ogólnie nie lubię narzekać, bo to nakręca źle myśli, zniechęca, demotywuje, łatwo popaść przy tym w strach i paranoję. Mimo to, ciągle jednak obserwuję i wyciągam wnioski. Inaczej się nie da. Jeżdżę z Izą na różne rehabilitacje. Spotykam wielu przeróżnych ludzi, czy to w urzędzie, czy u fryzjera (nie mam stałego). Ostatnio nasunęły mi się jednak smutne wnioski. Jak się jest rodzicem dziecka niepełnosprawnego i jest się pogodnym i uśmiechniętym oraz pełnym nadziei a nawet pewniejszym niż reszta wokół co do możliwości swojego dziecka, to jest to dziwne, nieodpowiednie i trzeba temu rodziców dać do zrozumienia w jakim on tkwi 'bagnie'. Wiem, ostro. Niestety tak jest. Już rok temu usłyszałam, że dziwią mi się że chodzę taka uśmiechnięta. Nawet krótko po narodzinach Izy, kiedy sama 'zaryzykowalam' karmić ją piersią, bo czułam, że da radę, widziałam wątpliwości personelu, ach o by tylko wątpliwości.... 
A jak się jest rodzicem dziecka niepełnosprawnego i chodzisz zdołowany, to Cię mało kto pocieszy a o wyciągnięcie pomocnej dłoni można pomarzyć. Nieukrywajmy, wszyscy lubimy ludzi pozytywnych, usmiechnietych, miłych. Trochę to tak jakby szukamy w innych, tego czego nam brakuje. Gdzie leży ten złoty środek? Jak rodzic dziecka z mpd może się zachowywać?? Poważnie czy nie?? Będąc z Izunią w różnych miejscach zauważyłam, że można być kim się chce ale tylko i wyłącznie jeśli chce się nim być. Nikt ani nic nie może nam tego zabronić. Mogę być bujajacą w obłokach matką dziecka z mpd i nikomu nic do tego. Kto wie, czy to nie uratuje całej naszej rodziny... A co jeśli mnie zabraknie, lub nie podołam już? Nic, znajdę kogoś kto się zatroszczy o naszą Izkę. Prawie równie dobrze jak my. Jak nie dam rady, to nie dam. Ale póki co nie będę płakać, bo nie mam powodów. I nie szukajmy ich ani sobie ani komuś na siłę.
Do następnego! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A teraz cała prawda o tym jak to jest mieć dziecko niepełnosprawne

     Jestem świadoma, że wielu ludzi nam współczuje, że mamy "takie" dziecko. Inni doszukują się winy we mnie, a jeszcze inni w lekarzach, tylko niewielu potrafi to wszystko wypośrodkować. Tak naprawdę tylko ja i moja najbliższa rodzina wie jak było i jest.    Z Izunią bywamy w wielu miejscach, na terapiach i  rehabilitacjach. W większości spotykamy wspaniałych ludzi, których serdecznie pozdrawiamy. Są to zarówno terapeuci jak i rodzice innych chorych dzieci. Od każdego z nich uczymy się czegoś nowego. Szanuję i doceniam dni, w których dane nam jest spotkać takich właśnie mądrych empatycznych ale niewspółczujących ludzi. Tego ostatniego nie potrzebujemy, a także rad co powinnam ja jako mama chorego dziecka robić. Znam siebie, mam wokół siebie wspaniałą rodzinę ( na miejscu i trochę dalej )i mimo, iż pisałam, że jestem ze wszystkim sama, to tylko taka przenośnia, ponieważ wydaje mi się, że w gruncie każdy z nas jest ze swoimi problemami dnia codzienneg...