Witajcie, wracam po dłuższej przerwie, która była spowodowana totalnym brakiem weny twórczej do pisania. Jeśli miałabym w tym czasie coś napisać to byłoby to chyba tylko imię i nazwisko:P a tak na poważnie to dla takiej wrażliwej osoby jak ja wystarczy jeden gest, spojrzenie, słowo..... i ciach nagle się zamykam, nie chcę nic pisać, ba nawet pousuwałabym wszystko co napisałam wcześniej. Jednakże z przypływem dobrej energii te zamiary kończą się fiaskiem... Nie znaczy to jednak, że w tym czasie nie chodziły mi po głowie różne pomysły na nowego posta. Czasem sobie myślę, że ten blog po pierwsze powinien mieć inną nazwę ( może kiedyś zdradzę jaka pierwotna była jego nazwa) i po drugie że to nie blog tylko pamiętnik...i to pisany dosłownie na kolanie w pośpiechu, więc często czytając można odnieść wrażenie, że szybciej piszę niż myślę:P
Zacznę od początku. Im dłużej żyję tym więcej wiem. HA odkrywcze prawda? Nie chodzi mi o wiedzę o świecie w kategorii nauki, tu mam wrażenie, że więcej mi umyka niż dociera ;p Chodzi o ewoluowanie emocjonalne. Są moim zdaniem takie aspekty wiedzy, które są niepisane... Może w psychologii, ale zanim zaczniemy ją studiować to życie samo większości nas nauczy....W praktyce tylko ta nauka bywa bolesna.
Cieszę się z tego, że jestem na tym etapie ewoluowania emocjonalnego. Czuję, że to nie koniec ale wydaje mi się , że zmierzam w dobrym kierunku. Ostatnio ( może się starzeję ) zaczynam się czuć coraz lepiej w kościele...Tam nieważne staje się jak wyglądamy ( chociaż uważam, że wyglądam nieźle) tylko jakimi jesteśmy. To samo jak idę z Izą na terapię do nowej osoby, to po pierwsze obserwuję jak ta osoba traktuje Izę, czy patrzy na nią i w niej dostrzega to co ona potrafi mimo swoich ograniczeń czy koncentruje się na tych właśnie ograniczeniach. Jeśli to drugie to wiem, że nasza współpraca będzie miała szybki koniec, chociaż zawsze daję drugą szansę i to czasem mój błąd. Nie potrafię być taka ostra i bezpośrednia tak od razu. Zawsze się łudzę, że następnym razem będzie lepiej. To samo mam w kontaktach międzyludzkich. Zmieniło się jednak we mnie to, że mam wyostrzoną wrażliwość i większego "czuja" do ludzi. Już nie myślę czy "oni" mnie lubią tylko zastanawiam się czy to ja lubię "ich" i czy będę się czuła dobrze w tym towarzystwie, parafrazując słowa Krystyny Jandy. Ta ultra wrażliwość sprawiła, że czuję przez skórę ... hmm wiele. Myślę właśnie czy za dużo Wam nie zdradziłam bo to takie już dosyć osobiste. Niech zostanie:)
Zachęcam wszystkich do otaczania się ludźmi, którzy akceptują nas takimi jakimi jesteśmy, dla których mniejsza głowa, brzydka noga czy blizna na ciele nie mają najmniejszego znaczenia bo to szalenie próżne postrzeganie rzeczywistości. Irena Sendlerowa powiedziała : " Ludzi należy dzielić na dobrych i złych. Rasa, pochodzenie, religia, wykształcenie, majątek- nie mają żadnego znaczenia. Tylko to, jakim kto jest człowiekiem." Tymi słowami kończę na dzisiaj. Do następnego!
Zacznę od początku. Im dłużej żyję tym więcej wiem. HA odkrywcze prawda? Nie chodzi mi o wiedzę o świecie w kategorii nauki, tu mam wrażenie, że więcej mi umyka niż dociera ;p Chodzi o ewoluowanie emocjonalne. Są moim zdaniem takie aspekty wiedzy, które są niepisane... Może w psychologii, ale zanim zaczniemy ją studiować to życie samo większości nas nauczy....W praktyce tylko ta nauka bywa bolesna.
Cieszę się z tego, że jestem na tym etapie ewoluowania emocjonalnego. Czuję, że to nie koniec ale wydaje mi się , że zmierzam w dobrym kierunku. Ostatnio ( może się starzeję ) zaczynam się czuć coraz lepiej w kościele...Tam nieważne staje się jak wyglądamy ( chociaż uważam, że wyglądam nieźle) tylko jakimi jesteśmy. To samo jak idę z Izą na terapię do nowej osoby, to po pierwsze obserwuję jak ta osoba traktuje Izę, czy patrzy na nią i w niej dostrzega to co ona potrafi mimo swoich ograniczeń czy koncentruje się na tych właśnie ograniczeniach. Jeśli to drugie to wiem, że nasza współpraca będzie miała szybki koniec, chociaż zawsze daję drugą szansę i to czasem mój błąd. Nie potrafię być taka ostra i bezpośrednia tak od razu. Zawsze się łudzę, że następnym razem będzie lepiej. To samo mam w kontaktach międzyludzkich. Zmieniło się jednak we mnie to, że mam wyostrzoną wrażliwość i większego "czuja" do ludzi. Już nie myślę czy "oni" mnie lubią tylko zastanawiam się czy to ja lubię "ich" i czy będę się czuła dobrze w tym towarzystwie, parafrazując słowa Krystyny Jandy. Ta ultra wrażliwość sprawiła, że czuję przez skórę ... hmm wiele. Myślę właśnie czy za dużo Wam nie zdradziłam bo to takie już dosyć osobiste. Niech zostanie:)
Zachęcam wszystkich do otaczania się ludźmi, którzy akceptują nas takimi jakimi jesteśmy, dla których mniejsza głowa, brzydka noga czy blizna na ciele nie mają najmniejszego znaczenia bo to szalenie próżne postrzeganie rzeczywistości. Irena Sendlerowa powiedziała : " Ludzi należy dzielić na dobrych i złych. Rasa, pochodzenie, religia, wykształcenie, majątek- nie mają żadnego znaczenia. Tylko to, jakim kto jest człowiekiem." Tymi słowami kończę na dzisiaj. Do następnego!
Komentarze
Prześlij komentarz